niedziela, 27 marca 2011

94.


w końcu przyszło słońce, i można było poczynić odpowiednią sesję.
wyszło tak:

więcej zdjęć - na Ravelry.

teraz proszę moją dietę, żeby z większym impetem spalała ten tłuszczyk, co tu i ówdzie wystaje, żebym mogła w pełni cieszyć się tym cudem, moim sreberkiem:)

nie chcecie wiedzieć, ile robótek mam aktualnie na drutach. ale wszystko ma sens i cel, bo rozgrzebane miałam trzy, potem wpadło zamówienie, a wczoraj się lekko wściekłam, bo po raz kolejny okazało się, że nie mam długiego, rozpinanego sweterka, który można zarzucić na podkoszulkę wiosną, latem, jesienią i zimą (mam tylko jeden długi, rozpinany sweter, na mrozy -20:/, oraz pasiaka, ale pasiak nie ma guzików, za to ma kaptur, przez co do bardziej eleganckich koszulek jednak nie pasuje), więc musiałam, po prostu musiałam zacząć coś właśnie takiego - i robiąc w szaleńczym tempie zrobiłam od góry niemal do pach. zatem mam dwa priorytety - zamówiona tunika i mój Szaraczek.
pędzę dziergać!

piątek, 18 marca 2011

93.

znacie ten cudowny moment, kiedy do końca robótki zostało kilka rzędów, w szafie czekają piękne, nowe włóczki, a w głowie milion pomysłów??
jestem w takim momencie właśnie. kończę moje stalowosrebrne cudo. zmieniłam mu trochę dół - ponieważ, wbrew obawom, zostało mi trochę włóczki, postanowiłam spruć fragment robiony ryżem i troszeczkę wydłużyć sweterek, dolną listwę kształtując ściegiem francuskim.
jeszcze jakieś 15 rzędów, i wszystko będzie gotowe.
nawet guziczki są już przyszyte, a nitki pochowane, bo nie sądziłam, że włóczki wystarczy na przedłużenie!

a, i wiecie, co? postanowiłam spruć czerwoną, hameltonową sukienkę. proszę nie protestować i rąk nie załamywać. po prostu - od zrobienia nie założyłam jej ANI RAZU. nie czuję się w niej dobrze, po blokowaniu wyszła lekko luźna, co mnie dodatkowo poszerza i przeszkadza. nie pomaga mi dopasowanie specjalnym "sznureczkiem". nie i już.
szkoda włóczki, żeby marnowała się, leżąc w niewykorzystywanym projekcie. a jak przerobię ją na Snowbirda, takiego, jak zrobiła Jola, to na pewno będę użytkować długo i z zadowoleniem.

teraz zmykam - lecę na spotkanie.
zdjęcia - mam nadzieję, jutro...słońce! czy słońce mnie słyszy? ma być, jutro, do zdjęć przyświecać!

niedziela, 13 marca 2011

92.

noo wreszcie udało mi się przerzucić jakieś zdjęcia. ostatnio ciągle komputery wiszą, naprawiają się, zmieniają - zamieszanie.

zrobiłam chwilę temu kilka zdjęć przecudnej urody włóczce, którą chwaliłam niżej - i chwalę nadal.


dzianina jest już na zupełnie innym etapie - ot, zostało 2/3 rękawa, a robota pali mi się w rękach. jest ciężka, lejąca, miękka. włóczka nie mechaci się w robocie i nie haczy. ma piękny, jedwabny połysk, nie nachalny, ale nadający delikatną nutkę elegancji.
o tym, że zdjęcia nie do końca oddają, mogą poświadczyć dziewczyny, które w sobotę oglądały sweterek na żywo na spotkaniu.
zdjęcia ze spotkania pokazała u siebie Asia. było baaaaardzo miło, kilka nowych włóczek, nowych dzianin, nowych tematów...a kolejny raz spotykamy się 9 kwietnia!

a tutaj - sto lat temu obiecana Gąsienica - na ludziu. noszę ją non stop, gdzie tylko się da i w mnóstwie kombinacji. kochom jom!


poniedziałek, 7 marca 2011

91.

ja tylko na chwilkę, bo ostatnio jakoś wena do pisania mi spadła.

kolejne spotkanie dziewiarek krakowskich i okolicznych (a jeśli są chętne osoby i z dalszej "okolicy", to też zapraszamy!) odbędzie się standardowo w Dyni przy ul. Krupniczej 20 w najbliższą sobotę, 12 marca o godzinie 13.
ZAPRASZAMY:)))

obiecuję, napiszę więcej, tylko ostatnio mamy zamieszanie komputerowe i z tego wynikają problemy ze ściągnięciem i obróbką zdjęć. a bez zdjęć - to bez sensu;)