piątek, 12 listopada 2010

74.

jest tyle rzeczy do opisania, a ja nie piszę, bo ciągle COŚ.
na przykład, pierwsze COŚ, to zeszłosobotnie spotkanie robótkowe w Krakowie:) w końcu doszło do skutku, i to z dużym powodzeniem - było nas więcej, niż przewidziałam (a rezerwując miejsce w kawiarni i tak brałam "zakładkę"). pierwsze, ale mam nadzieję, że nie ostatnie, bo było świetnie. rozmowy - nie tylko o dzierganiu, mizianie włóczek, podziwianie wytworów.
do tego pyszna kawka i ciacho - oby tak było częściej!

włóczkowo - dzieje się, oj dzieje. po pierwsze, zielenina ma już cały prawy rękaw, i nadal mi się bardzo podoba. featherweighta nieomal sprułam, mimo, że też brakuje mu jednego rękawka...ale dałam mu szansę i dokończę - najwyżej spróbuję sprzedać, choć może się przekonam.
aktualnie dziergam zamówiony komplet - mitenki i ocieplacz "głowoszyjowy" z merino od Laury, a żeby coś "szybko poleciało", to wrzuciłam na "piątki" sukienkę z Hamelton Tweed z e-dziewiarki.

a dziś przywiozłam do domu Karolka!
czyli moje nowe autko - Toyotę Corollę. mam nadzieję, że Karolek będzie ze mną parę lat, i że będzie grzeczny!;)