piątek, 26 marca 2010

23.

jedwab "się robi". jestem zakochana. bez wątpienia jest to najlepsza włóczka, z jaką do tej pory miałam do czynienia.
a Beata, od której ją kupiłam, to też niezwykła osoba. prosiłam o wysyłkę rejestrowaną, bo jak wiadomo, przesyłki zagraniczne lubią sobie zniknąć. okazało się, że na poczcie nic nie musiałam podpisywać i dałam znać Beacie, że tak było, w razie gdyby ona czekała na jakieś potwierdzenie.
weszłam na pocztę, a tam informacja o zwrocie nadpłaty (bo przesyłka zwykła jest połowę tańsza) i mail z przeprosinami! aż mi się zrobiło głupio, bo dla mnie najważniejsze było, że mam włóczkę, i że doleciała z Irlandii w 4 dni - to się czasem w Polsce nie zdarza...
to co, ja też znikam, jedwab stygnie!

środa, 24 marca 2010

22. + update

nowe alpacowe wygląda tak:

w końcu coś, co mnie nawet zadowala. wygląda w porządku. chociaż - nie zachwyca. sama nie wiem, dlaczego. wzór z książki "Haapsalu saal".

a teraz - TADAM! mam przyjemność przedstawić Państwu jego wysokość jedwab:


oddałam pożyczoną zwijarkę, ale nie mogłam się powstrzymać, i jedną część zwinęłam ręcznie. mam już na niego wzór, i będę drżeć, żeby starczyło włóczki...bo napisane jest 100 metrów więcej, niż mam. ale skoro na Sheherazade wyszło mi o pół motka (z 2, które miały wyjść) mniej, to liczę, że się uda.

a skoro Daga twierdzi, że nie jestem nienormalna, to...przez grzeczność nie zaprzeczę;)

aha, a dla porównania wody Lazurowego Wybrzeża (czyż nie mam racji?? - takie tam wspomnienie zeszłorocznych wakacji...)

ALEŻ OCZYWIŚCIE, że wypróbowałam już jedwab. przecież nie byłabym sobą (i tym sposobem mam rozgrzebane już cztery robótki, z czego jedna zbliża się ku końcowi, druga utknęła w 1/4, trzecia to alpaca, mam 3 raporty wzoru póki co, i czwarty jedwab - ponad 300 oczek na drucie).
muszę Wam powiedzieć, że jest to najpiękniejsza, najmilsza i jedna z przyjemniejszych w robocie włóczek, jakie miałam w rękach. po pierwsze - jest cienka, ale ciężka, więc dobrze się opiera na drutach i nawet początkowe rzędy nie sprawiają dużych trudności (przy innych włóczkach zawsze pierwsze dwa rzędy są koszmarem, przerobić to "nic"...).jest dość śliska (ale nie nazbyt błyszcząca), więc nieźle jeździ po drucie (chociaż robię tak KOSZMARNIE ciasno, że nawet to nie do końca pomaga, jestem szczególny przypadek - ciężko oczkom wrócić z żyłki na drut, tak ciasno je dziergam). no i ten kolor...kolor jest też niesamowity. ja wiem, co mi nie pasuje w alpace - to, że układa się w takie ni to paski, wąskie plamy koloru. (dlatego lubię Kauni i Noro - bo tam kolor zmienia się dość rzadko i mogą wychodzić porządne pasiaki, a nie takie kupki nieszczęścia!). a w jedwabiu te kolory są poukładane na tyle nieregularnie, że nie tworzą plamek, pasków, po prostu - są, przechodzą jedne w drugie, wszystkie dość zbliżone, ale jednak różne.

no. to tyle. wystarczająco Was zachęciłam? zajrzałam do Beaty na Etsy właśnie - ma taki jedwab w odcieniach różu i brązu teraz. nie moje kolory, ale - jeśli ktoś ma na oku i się waha - BRAĆ. koniecznie.

A A A !!! pojawiła mi się reklama e-dziewiarki z boku i nieopatrznie wlazłam. NORO!!!!!!!!

wtorek, 23 marca 2010

21.

sprułam. jeszcze wczoraj w nocy, i od razu zaczęłam coś innego. swoją drogą jestem trochę zawiedziona, bo dobra włóczka za taką cenę nie powinna się moim zdaniem tak mechacić. po spruciu niestety trochę się rozwarstwiła i zrobiła trochę bardziej puchata.
trudno

byłam też na poczcie.
JEDWAB!!!!!!
jest odjazdowy. przepiękny. obłędny ciemny kolor, w odcieniach wody nad Lazurowym Wybrzeżem.

jestem nienormalna:)

poniedziałek, 22 marca 2010

20.

nie wiem, czy alpaca nie pójdzie do sprucia. nie przekonuje mnie. a szkoda takiej włóczki na coś, co by mnie nie przekonywało, prawda? znaczy - to łączenie mi nie pasuje. mimo, że kolor wydaje się pasować, ale nie przemawia do mnie. i teraz - czy próbować dłubać dalej, i liczyć, że wystarczy włóczki, czy pruć całość i robić coś innego...eh, dylematy.


a w skrzynce dziś znalazłam awizo. na "pakiet". a pakiety u mojego pocztowca oznaczają tylko jedno...paczki zagraniczne!!!

aha, wzoru jeszcze żadnego nie kupiłam, ciągle nie mogę się zdecydować (więc pewnie kupię oba, decyzyjność u mnie wysoka jest, prawda...)

sobota, 20 marca 2010

19.

oczywiście, że macie rację. są takie sprawy, które nie podlegają dyskusji, w tym zakup jedwabiu na kolejny szal.
no właśnie, szal...odkąd zrobiłam Sheherazade, długo długo szukałam czegoś podobnego - to znaczy nie skomplikowanych oczek, pęczków, kwadracików, tylko sekwencji narzutów i K2Tog...
całkiem niedawno przeczesywałam Ravelry pod kątem szali i chust i trafiłam na coś, od czego prawie umarłam. wszystko jest TU. mam już z dziesięć upatrzonych...proszę się nie śmiać!
kilka wrzuciłam na zakupy wzorów, ale przecież nie wytrzymam do momentu, kiedy zbierze się odpowiednia ilość osób, i jak tylko skończę lilac leaf shawl, to...mam dylemat:
taki:

czy taki:

?????

piątek, 19 marca 2010

18. + update;)

to jest choroba, tak. nie protestujcie. zaczęłam tę alpakę, tak? i wymyśliłam, ze środek jednolity, tak? zamówiłam Zephira, prawda? po czym wczoraj wieczorem otworzyłam mój zasobniczek i znalazłam przynajmniej dwie włóczki, które będą pasować idealnie. jedna to Zephyr Jaggerspuna, pozostały z Shheherazade, a drugi - cieniutka ciemnozielona baby alpaca lace. ja się normalnie zastrzelę - i po co mi w takim razie ten Zephir? skoro mam jeszcze Jaggerspunowego w kolorze bazylii (3 motki), fuksjowego (póki co na lace leaf wyszedł motek, myślę, że maksymalnie zużyję jeszcze 1/4 następnego - zostanie mi 1 cały i 3/4 - w sam raz na spory szal), pozostałość w kolorze peacock (jeden cały i ze 2/3 drugiego), dwa motki tęczaka Kauni, dwa szare Zephiry od mojego Secretpala, trzy szare....dobra. STOP. w tej sytuacji nie znajduję wytłumaczenia na zakupienie wczoraj tego oto jedwabiu:


Dagmaro, Truscaveczko - macie absolutną rację, tak należy to wyjaśnić:)

Przemku - ależ ja go nabyłam, wcale się nie zastanawiałam, ani minuty! tak swoją drogą - paypal to okrutne narzędzie jest, ZBYT proste w obsłudze!

Sprężyno, ach, jak sobie wyobrażam ten lejący jedwab na ramionach...chyba nie będzie musiał nabierać mocy urzędowej;)

teraz tylko pozostaje CIERPLIWIE, ha ha, czekać...

środa, 17 marca 2010

17.

w końcu jakieś zdjęcie, obiecywałam i obiecywałam. tak się prezentuje alpaca. mam tylko 50 g., więc nie wiem, na ile tak naprawdę starczy. jeśli nie starczy na całość, to z jednej strony będzie szeroka falbana z alpaki, gładki środek z ciemnozielonego zephira, a z drugiej strony też alpakowa falbana, tylko znacznie węższa. tak to sobie wymyśliłam - ale na razie robię i patrzę, jak włóczka schodzi, bo a nuż starczy na całość? wzór prosty, żeby się kolory nie zgubiły w zbyt skomplikowanych oczkach.

a tak wygląda w tej chwili "wyszywanka". będzie tego mniej więcej 12 razy tyle. i ciągle jest to dla mnie niespodzianka. góra to chyba dachówki, a na dole - nie mam pojęcia:)


16.

dzielnie dłubię. różowy Lilac Leaf wg wzoru mogłabym już dawno skończyć (w oryginale jest 14 powtórzeń centralnego wzoru), ale ciągle jakiś taki krótki (a powtórzeń jest już 19). powolutku dorabiam, dziennie po jednym po dwa powtórzenia wzoru, żeby się za bardzo nie zanudzić. trochę mnie męczą takie pamięciowe ażury, w kółko jedno i to samo.
dlatego dla odmiany wyciągnęłam TADAM! najdroższą włóczkę z moich zasobów - ręcznie farbowaną suri alpaca, o, TAKĄ. coś obłędnego. miękka, miła, śliskawa, kolory obłędne:

tak naprawdę są ciemniejsze - zdjęcie jest ze strony, mocno rozjaśnione. zaczęłam bardzo prostym wzorem, i w trakcie urodził mi się szatański pomysł asymetrycznego szala - tylko potrzebuję nitki w jednolitym kolorze. najlepiej czarnej i najlepiej natychmiast - niestety akurat czarny Zephir w Zamotanych niedostępny:( spróbuję z ciemną zielenią - zobaczymy. w alpace odcieni cała masa, od czerni przez brąz, szarość, zielenie, niebieski od morskiego do błękitu...podjęłam nawet w nocy próbę zrobienia zdjęcia, ale - żal to w ogóle pokazywać, bo rozpięłam na ciemnym tle i ani wzoru, ani kolorów...może dziś w końcu zdążę na dzienne światło!

poza tym ciągle chce mi się spać, i mam mnóstwo brzydkich słów do powiedzenia na temat aury, która niestety nadal.

jak wiosna wkrótce nie nadejdzie, to obawiam się, że zapadnę w głęboką depresję!

czwartek, 11 marca 2010

15.

bardzo miło mi się zrobiło, kiedy odebrałam wiadomość na Ravelry z pytaniem, czy mogą umieścić moje zdjęcie swetra Dusty w opisie wzoru. ja wiem - taka drobnostka, ale przyjemna:)
wyszywanka w toku. mniej więcej jedna dwunasta zrobiona. jedna DWUNASTA!! czyli - może za rok skończę.
szmaragdowy rośnie bardzo powoli - długą przerwą w robieniu wybiłam się z rytmu i pogubiłam przeliczenia - ciężko mi się odnaleźć w tym, jak przeliczałam ilość oczek i rzędów na centymetry, i jak miałam poodejmować oczka na podkrój pach. tak, wiem - powinnam robić dokładniejsze notatki, albo po prostu - robić jedną robotę, a nie piętnaście na raz.

ale kiedy ta zimowa monotonia mnie dobija, i potrzebuję zmian, kolorów, różnych treści!
mówią, że w weekend śnieżyca, a potem -15. czy ktoś mógłby mnie ewakuować w jakieś ciepłe miejsce??

poniedziałek, 1 marca 2010

14.

trzysta dwadzieścia na dwieście trzydzieści, czy jakoś tak:

jak widać, na razie nie bardzo jest się czym chwalić. ale przynajmniej wyszywam, bo przez ostatnie 3 lata kanwa leżała rozpięta na krosnach wysoko na szafie. ostatnio potrzebowałam odmiany, ściągnęłam i...dłubię. jednak nie umiem na krosnach. myślałam, że przy tak dużej płachcie będzie wygodniej - niestety. najwygodniej mi trzymać materiał po prostu w rękach. staram się nie wyszywać ścisło, więc robótka się nie ściąga. dziś przyszły brakujące muliny, więc dziubię, krzyżyk po krzyżyku, powoli...
pojęcia nie mam, jaki będzie efekt końcowy, bo zdjęcie i symulacja są na komputerze, który od 4 lat stoi zamknięty w szafie, nieużywany. mam jedynie wydruk z siatką kolorów. trudno, będzie taka duuuuża niespodzianka:)

Przemku, dziękuję, wydłubałam kolejne dwie pary i jeden naszyjnik, potrzebuję światła dobrego, to porobię fotki.
Clou - to srebro. ja kupuję gotowe elementy, niestety nie mam warunków na tworzenie takich w domu (moja kot musi wszystko obejrzeć, a do takiej pracy niezbędny jest porządny palnik, kawałek miejsca do totalnego zabałaganienia...może kiedyś:)).