środa, 17 marca 2010

16.

dzielnie dłubię. różowy Lilac Leaf wg wzoru mogłabym już dawno skończyć (w oryginale jest 14 powtórzeń centralnego wzoru), ale ciągle jakiś taki krótki (a powtórzeń jest już 19). powolutku dorabiam, dziennie po jednym po dwa powtórzenia wzoru, żeby się za bardzo nie zanudzić. trochę mnie męczą takie pamięciowe ażury, w kółko jedno i to samo.
dlatego dla odmiany wyciągnęłam TADAM! najdroższą włóczkę z moich zasobów - ręcznie farbowaną suri alpaca, o, TAKĄ. coś obłędnego. miękka, miła, śliskawa, kolory obłędne:

tak naprawdę są ciemniejsze - zdjęcie jest ze strony, mocno rozjaśnione. zaczęłam bardzo prostym wzorem, i w trakcie urodził mi się szatański pomysł asymetrycznego szala - tylko potrzebuję nitki w jednolitym kolorze. najlepiej czarnej i najlepiej natychmiast - niestety akurat czarny Zephir w Zamotanych niedostępny:( spróbuję z ciemną zielenią - zobaczymy. w alpace odcieni cała masa, od czerni przez brąz, szarość, zielenie, niebieski od morskiego do błękitu...podjęłam nawet w nocy próbę zrobienia zdjęcia, ale - żal to w ogóle pokazywać, bo rozpięłam na ciemnym tle i ani wzoru, ani kolorów...może dziś w końcu zdążę na dzienne światło!

poza tym ciągle chce mi się spać, i mam mnóstwo brzydkich słów do powiedzenia na temat aury, która niestety nadal.

jak wiosna wkrótce nie nadejdzie, to obawiam się, że zapadnę w głęboką depresję!

2 komentarze:

  1. Ze czytam to wiem , ale czy się odzywałam to nie pamiętam :)

    to coś na fotce wygląda zachwycająco

    OdpowiedzUsuń
  2. Wełna: wow!przecudny kolor! Też jestem senna dziś, a masa roboty...chciałoby się najeść igliwia i spać, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń