środa, 28 kwietnia 2010

35.

ach, miałam zrobić chwilową przerwę w drutowaniu. ale nie mogę, nie umiem! na drutach morski Elian Klasik, robię Cardi Victoria Regia. mam 10 motków, i szybko muszę kupić drugie 10. dobrze, że włóczka tania, to nie pójdę z torbami! strasznie włóczkożerne to, a niby proste - prawe i lewe oczka w odpowiednij ułożeniu. nie ma wzoru, więc zrobiłam próbkę i rozpisałam sobie sama. ale tak naprawdę po zrobieniu większego kawałka będzie widać, czy wychodzi coś sensownego.

a jeszcze w propos pójścia z torbami. proszę, błagam, niech mi ktoś zablokuje dostęp do Etsy.
bo zachorowałam ciężko na to:


alpaka, jedwab, kaszmir.
ratunku.

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

34.

skończyłam Myrtle! i wiecie co? śliczny jest ten wzór. ale co się namęczyłam po wrzuceniu na jeden drut korpusika i rękawków...masakra. bo chciałam ładnie. a ładnie oznaczało własnogłowne wymyślenie kawałka ażuru - o tu:

(w opisie miało być gładko, ale stwierdziłam, że gładko będzie nudno, prawda...). podobnie jest na plecach, tylko trochę mi się oczka przesunęły w jednym miejscu, i jeden ażurek jest o dwa oczka szerszy, niż drugi. trudno, prawie nie widać, a wygląda zdecydowanie ciekawiej, niż gdybym zrobiła gładko. a tak się prezentuje w całości:

kilka uwag - wydawało mi się, że jednak sweterek będzie dłuższy. wyszło mi raczej bolerko. poza tym chciałam go zrobić z długim rękawem, ale z powodu ograniczonych ilości włóczki też zrobiłam wg wzoru, czyli rękawki do łokcia. i jeszcze jedna rzecz - nie zeszyłam ramion na górze, tylko obrobiłam wszystko prawymi oczkami, i na górze będzie sznureczek do wiązania z przodu, ot, taka fantazja (bo tak naprawdę to zapomniałam zeszyć ramion!!!! i jak już obrobiłam i odprasowałam całość, to coś mi nie pasowało. po założeniu okazało się, co;))) no ale to i tak w założeniu miał być prototyp, aczkolwiek sądzę, że będzie zdecydowanie "noszalny":) pozostaje jeden problem - taki sam, jak zawsze. otóż- GUZIKI! zdradźcie mi, proszę, gdzie kupujecie guziki? czy są w sieci jakieś sklepy, które polecacie? czy kupujecie w stacjonarnych pasmanteriach? bo ja, gdzie nie pójdę, zastaję całe masy paskudnej tandety, udającej metal albo masę perłową. albo w kolorach żrących w oczy. nic mi się nigdy nie podoba, i akurat tym razem nie sądzę, że to moja wina;) a kiedy oglądam u Was, to zawsze trafiam na jakieś idealnie pasujące cuda!
to jeszcze taka "impresja":

oraz - oczywiście musiała położyć na nim łapę!!

aha, broszka też jest własnej produkcji, z filcu, co prawda gotowego, ale ręcznie obszywana i haftowana koralikami:)

a teraz czynię próbkę morskiego klasika, i już wiem, co będzie następne...!

środa, 21 kwietnia 2010

33. dylematy

no bo było tak:
miałam upatrzony projekt, o taki:

wymyśliłam sobie, że idealnie będzie wykonać go ze śliwkowej sonaty. przegrzebałam cały internet, sklepy, aukcje, pytałam na forum, wśród znajomych i nieznajomych drutujących. i NIC.
no dobrze, pomyślałam - skoro nie sonata, to niech będzie inna włóczka. ale koniecznie ciemny fiolet. okazuje się, że nie jest łatwo - fiolet w tym sezonie jest chyba najmodniejszym kolorem, bo dosłownie powymiatało co cieńsze włóczki w tym kolorze.
w końcu w kolorowym motku namierzyłam figowego Ideala. zakupiłam. wczoraj dotarł...i po obmacaniu przestał mi pasować do powyższego sweterka.
zajrzałam na ravelry, i wpadło mi w oczy TO (zdjęcia dostępne tylko na Ravelry).

i CO TU ROBIĆ???? (tak, wiem, rękawki do Myrtle i rękawki do tailored cardi...).

a w paczce razem z Idealem przyszło 10 motków BARDZO ciemno morskiego Eliana Klasik...

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

32. kadłubek. ale nie Wincenty.

kadłubek należy do Myrtle, i w końcu udało mi się uchwycić niemalże prawdziwy kolor.

bardzo szybko robi się ten wzór, mimo tego, że co chwila trzeba patrzeć w rozpiskę, bo dla rozmiaru S sekwencja wzorów wygląda tak: AcAdBcBeAcAdBcB. po pierwsze - zrobiłam lustrzane odbicie wzoru, bo zamiast rządy lewe robić "normalnie", a prawe od lewej do prawej...poza tym pierwsze kilka rzędów non stop myliłam kolejność wzorów i co chwila prułam. ale i tak niezwykle szybko poszło. początkowo nabrałam ilość oczek na rozmiar M, ale w trakcie przerabiania pierwszego rzędu już się zorientowałam, że jest o te dwadzieścia za dużo. pozostaje mi teraz creme de la creme, czyli rękawki (czy wszyscy tak UWIELBIAJĄ robienie rękawków, jak ja??), potem złożenie rękawków z kadłubkiem i wykończenie ramion, listwy guzikowe i obróbka dekoltu. zastanawiam się, czy chce mi się ten ażur na pięciu drutach, czy prościej będzie zrobić normalnie, a potem zeszyć. spróbuję na pięciu, ale coś mi się zdaje, że się poddam.

Tailored też ma już prawie cały kadłubek. aczkolwiek wczoraj doznał uszczerbku na zdrowiu. otóż nieopatrznie zostawiłam robótkę na minutę samotną na łóżku. w tym czasie moja ukochana kot sierściuch cholerny zajęła się dłubaniem za mnie. jak przyszłam, to była zaplątana w nitkę, i tak zaplątana zaczęła uciekać, ciągnąc za sobą przez cały pokój lewy przód sweterka i wielką szpulę włóczki. schowała się do swojej wiklinowej budki, wciągając tam za sobą dzianinę, i za nic nie chciała wyjść. ja niechcący pociągnęłam nitkę, i ta niestety pękła. ale na szczęście wtedy udało mi się jakoś wydłubać wszystkie elementy robótki spod kota:/ i tylko supeł będzie, na szczęście nic się nie popruło.

oto niegrzeczna winowajczyni!:


(a tak wygląda kot po spożyciu;)):


sobota, 17 kwietnia 2010

31.

w związku z naciskami z zewnątrz (ale bardziej chyba z koniecznością oczekiwania na czarny kashmir do wariackiego sweterka), nabrałam 178 oczek na druty i dziergam Myrtle Cardigan. mam oczywiście za mało włóczki,ostatnio u mnie to jakiś standard!, ale pocieszam się, że najwyżej zrobię rękawy do łokcia, i już. robię go tak, jak planowałam, z zielonej, cieniowanej włóczki Chugiak, 100% merino. wcześniej zaczynałam z tej włóczki dwie rzeczy, i obie sprułam. to jest trzecia próba, i chyba najlepsza, chociaż samą włóczką jestem trochę rozczarowana - jest dość mocno skręcona, i przez to, hmm, twarda. średnio się układa. dlatego ten Myrtle to taki prototyp wiosenny. jeśli ten wyjdzie dobrze, to na pewno zrobię drugą wersję z innej, bardziej miękkiej i lejącej włóczki. póki co niewiele mam do pokazania, a kolory to prawdziwy koszmar, żadne zdjęcie nie jest dobre:/


a poza tym pojechaliśmy na spacer, mimo wcześniejszego planu zabarykadowania się w domu. wszędzie pusto. w mieście, poza miastem. tylko w lesie - rojno, gwarno. w drzewach trele, w trawie brzęczenie, trzask pękających pąków i szelest rosnącej trawy.

wtorek, 13 kwietnia 2010

30.

ależ mi dziś dobrze. czytam o archeologii obszarów arktycznych i subarktycznych. mam dość tego, co WSZĘDZIE. nie umiem tak, przeżywam po swojemu i w sobie, a ciągłe, w kółko i na okrągło czytanie o sobotnich wydarzeniach przebrało już miarę i przerosło moje możliwości. zrobiłam Esmeraldzie prawy przodek. i kawałek lewego. ze względu na moich Eskimosów musiałam ograniczyć czas na drutowanie, niestety. i jak to przeżyć, kiedy właśnie zakupiłyśmy kolejny zestaw wzorów? pomysły na nie mam, i włóczki mam - i tylko, jak zwykle - doba za krótka.
na pierwszy ogień pewnie pójdzie Sunburst Pullover, który planuję zrobić w mocno hipnotycznej wersji kolorystycznej - czerń plus tęcza. wariacki plan, ale długo mi chodził po głowie, i długo szukałam odpowiedniego wzoru.


potem prawdopodobnie Myrtle, chyba z zielonego, cieniowanego Chugiaka:


aha! a dziś Kath prawdopodobnie wysłała do mnie słoneczne Merino Silk Lace, jeśli przyjdzie w tym tygodniu, to ja nie wiem, jak ten rozdział skończę. bo na żółte plan jest taki:


z moich własnych "dzieł" mam dziś do pokazania tylko kilka (własnoręcznie posadzonych, taaak;)) bratków z balkonu (pogoda taka, że dzień w dzień podlewają się same):


sobota, 10 kwietnia 2010

29.

ale dzień, co?
właściwie dopiero zaczęłam coś robić, śniadanie, prysznic. siedziałam do tej pory opanowana stuporem, nie bardzo mogąc wierzyć w to wszystko, co mówią w tv.
totalny surrealizm.
niech odpoczywają w pokoju.

******************************

Esmeralda się robi, po tej cieniźnie jedwabnej wszystko idzie tak szybko! mam już sporą część prawego przodu. ale przede mną przerwa - napisanie rozdziału pracy. więc - będę musiała zwolnić. poza tym w pracy też mnie czeka mały sajgon. zobaczymy.

i tak mi przyszło do głowy, że znacznie wygodniej będzie mi odpowiadać na komentarze jednak także w komentarzach:) będę mogła na bieżąco, nie czekając do kolejnej notki.

Brahdelt, chyba jest moda na fiolety! wszystkie fajne włóczki w tym kolorze wymiotło. wzór to tailored cardigan z Dropsa (trochę go zmodyfikowałam wg potrzeb;)), a włóczka - mieszanka wełny jagnięcej z jedwabiem, "przemysłówka", zakupiona u Kingcraigfabric na eBayu.

Daga, macham białą chusteczką! nie strzelaj! samaś jest kusicielka, więc uznajmy, że jesteśmy kwita;) ta włóczka wygląda ciekawie, dzięki za namiar. w poniedziałek spróbuję jeszcze w aniluxie, jak radzi mi Sprężyna a jeśli nie, to sobie tę zamówię.

Sprężyno, niestety potrzebuję pół kilo na cały sweterek, więc dwa motki nie pomogą:( dziękuję za podpowiedź, będę dzwonić do aniluxu. jedyne, co mnie martwi, to że na karcie kolorów sonaty na stronie aniluxu nie ma śliwki...ale pocieszam się, że to może jakaś wybiórcza karta jest:/

piątek, 9 kwietnia 2010

28.

bardzo Wam jeszcze raz dziękuję:)))
to wszystko ta włóczka. bez wątpienia pierwszy, ale nie ostatni raz nabyłam ten jedwab! a teraz - kilka słów o wzorze. nabyłam go TU. sam w sobie bardzo prosty - oczka prawe, lewe, narzuty, 2 i 3 oczka przerabiane na raz. cała filozofia leży w uważnym czytaniu wzoru. natomiast mam uwagi - ponieważ wzory na tej stronie są dość drogie, oczekiwałam, że nie będzie w nich błędów - tym bardziej, że nie jest dostępna żadna errata. a niestety - błędy są, i to całkiem sporo. na przykład w dolnej sekwencji rombów brakuje zaznaczenia narzutu przy krawędzi szala (gdybym tego nie zauważyła, brakowałoby mi w pewnym momencie kilku oczek), we wcześniejszej partii także brakuje oznaczeń - a to przerobienia dwóch oczek na raz, a to narzutu. osoba bardziej doświadczona jest w stanie zauważyć, że "coś" jest inaczej, niż w poprzednich rzędach, że coś nie pasuje. ale ktoś, kto robiłby podobny szal po raz pierwszy, pewnie nie zwróciłby uwagi, i nagle zostałby z za dużą lub za małą ilością oczek na drucie. a prucie tego...musiałoby bardzo boleć.

niemniej - dam im jeszcze szansę, tym bardziej, że wrzuciłam kilka wzorów na bloga zakupowego - i nawet jest spore zainteresowanie.

mam jeszcze Zephyra (wełna/jedwab) w kolorze Basil, jeszcze dwa moteczki tęczowego Kauni, merino od Myszopticy, Zephira Adriafilu w kolorze ciemnej zieleni - jest co przerabiac. a czekam jeszcze na wspólnie z Kath zamówione merino z jedwabiem w ciepłym, żółtawo - złocistym
odcieniu, na które już mam PLAN.


ale póki co skupiam się na wiosennych sweterkach. jeden ma już plecki, szmaragdowe, trochę udające tweed:


a drugi poczeka - aż znajdę śliwkową sonatę. bo figowego Ideala już namierzyłam...

czwartek, 8 kwietnia 2010

27.

wysechł, wysechł:) ale wczoraj dotarłam po ciemku i nieciekawe zdjęcia wyszły. dziękuję za miłe słowa na temat stanu rozłożonego, mam nadzieję, że naludziowy przyjmiecie równie optymistycznie! nie mogłam się zdecydować, więc zdjęć jest dużo.


(o, a tu widać, że mi spodnie wiszą, prawda?? widać?? no. to jeszcze minus pięć i będzie idealnie;))


a tu proszę, jaki mam umajony balkon;) a raczej ubratkowany:

a temu zdjęciu - wybaczcie - nie mam pojęcia, co dolega! jakbym nie przekręcała, wychodzi mi bokiem!

wtorek, 6 kwietnia 2010

26.

rozpięłam. dzięki drutom (ha ha zwykłe druty spawalnicze;)) poszło całkiem sprawnie! śmierdzi sakramencko, jak to czysty, naturalny, mokry jedwab. i póki co nie prezentuje się najlepiej - ot kawałek rozwleczonej dzianiny. ale niech tylko wyschnie...

25.

skończyłam!!
to idę rozpiąć teraz. za dwie godziny może zrobię fotkę.
tak sądzę, że tyle mi zajmie porządne rozłożenie na drutach, a potem przypięcie wszystkiego.

czwartek, 1 kwietnia 2010

24.

no więc robię jedwab, i jestem nieomal w połowie roboty. zanosząc w międzyczasie gorące modły, by pozostałości kłębuszka o średnicy 4 cm starczyło na kolejne 8 rzędów. rzędów po 311 oczek, dodam.
bo za 8 rzędów będę w połowie. i będę miała drugą połowę włóczki (tu kolejne gorące modły, coby druga połowa włóczki nie okazała się przypadkiem "mniejszą połową").
problem w tym, że nijak nie da się zrobić węższego szala, bo przez całość rozrysowany jest wzór, nie można sobie ot tak kawałka ze środka wyciąć bez straty na wyglądzie.
a kolejny problem, że to włóczka ręcznie farbowana, i nawet gdybym chciała dokupić, to kolory z innej partii będą się niewątpliwie odróżniać.
eh, czeka mnie stres do ostatnich linijek.

wstrzymałam się z wysłaniem Dagny kolejnej próbki limy, bo chciałam pokusić jedwabiem, a tu może się okazać, że nawet pół metra mi nie zostanie! aczkolwiek mam ochotę na następny kolor, i już wczoraj wodziłam wizualnie na pokuszenie Kath;)
mam wizję takiej jedwabnej sukienki, chyba oszalałam do reszty!



Przemku, nie mogę dodawać u Ciebie komentarzy - za każdym razem po wpisaniu i próbie zapisu wyrzuca mnie ze strony:( próbowałam już wiele razy i nic z tego:(