niedziela, 2 października 2011

107. jesień w przyrodzie. jesień w robótkach.

w końcu.
w końcu mam zdjęcia Szarusi, którą od dwóch tygodni noszę dość często, jako, że chłodne poranki i wieczory (za to dni upalne, i człowiek nie wie, jak się ubrać, bo wychodzi rano do pracy i jest 8 stopni, a wraca, i jest 28, przy czym w pracy jest znów ok. 20).


a żeby nie było, że skoro nie piszę, to się całkiem opierniczam, to proszę, oto aktualnie dziergane:
1. dwustronny ocieplacz na szyję z malabrigo sock w kolorze Playa, przeplatanego co 10 rzędów merino z jedwabiem:

2. Creature Comforts Cardi z mieszanki alpaki z jedwabiem od Knit Picksa:

3. Atelier z merno z jedwabiem z Zagrody (!!) od Marty:

4. "baletowy", zgapiony od Danusi na jednym z naszych spotkań. wiem, oszalałam, jedną nitką lace scrumptious na 2,5, ale już go kocham, jest przepiękny, choć czasochłonny:
5. i testowa robótka z silkblooma:

mało?? no, chyba nie...

a dziś łapałam jesień za nogi:


poza tym problemy, problemy, PROBLEMY. nie, nie bezpośrednio moje, ale jakby nie było, w jakiś tam sposób dotykające, mniej lub bardziej wpływające na mój nastrój i samopoczucie. tak to jest, że czasem trzeba być wsparciem dla bliskich w niełatwych sytuacjach.

na wieczór - nowa Nosowska. kocham.

11 komentarzy:

  1. Przyjemne wszystkie robótki, taka Szarusia i mnie musi dopaść, bardzo ładny model!

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja cie.
    Żem padła - tyyyle tego, a jedno od drugiego piękniejsze!
    No nie opierniczasz się w robieniu, jeno w blogowaniu:)

    (korekta - Zamotane - to Ula, a Marta to Zagroda:D)

    Problemy niech się rozwiążą.
    A wsparciem trzeba być...
    Ściskam mocno, Pomarańczko!
    Tęsknię za Krakowem... i za Krakowiankami:)
    Kopnij w kostkę, pamiętaj, kopnij!
    Może od wtorku z przyczyn zdrowotnych będę mieć odrobinę czasu, bo zdaje się trza będzie infekcję doleczyć w wyrku. Więc kopnij:)

    OdpowiedzUsuń
  3. niech Cię dopadnie, Kankanko, przyjemna jest:)
    Doro, kochana, poprawiłam! ale dałam pięknie:D a coś mi nie pasowało...
    kopnę, kopnę, delikatnie, ale kopnę...a może się "kopniesz" do Krakowa, skoro tęsknisz???

    OdpowiedzUsuń
  4. Ślicznie wyszedł szary sweterek, jak ładnie dopasowany! *^v^*
    Ale na drutach to Ci się namnożyło, myślałam, że ja mam dużo zaczętych projektów, hi, hi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Brahdelt, dzięki:) ekhm...to nie są WSZYSTKIE rozpoczęte. ale reszta to letnie i odłożyłam do następnego sezonu;) no i takie rozpoczęte w poprzednim sezonie zimowym, które zamierzam podjąć...;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To , że cuda wykręcasz, to wiem..liście dębu są wspaniałe..reszta tez...ale najcudniejszy dla mnie jest ten widok białych łap:)) Rękawiczki widzę a skarpetki tez ma? Podrap za uszkiem!! Sliczności futrzane:))

    OdpowiedzUsuń
  7. o tak, Spesiku, skarpetki też są:) podrapię, mam nadzieję, że ona się nie odwdzięczy tym samym, hihi;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O lala, kiedy ty znalazlas czas na te wszystkie dziergane wyczyny!! Powalaja mnie na kolana prace osób, do których zagladam. Ja niby siedze w domu, poki co nie pracuje i zajmuje sie moja mala, a czasu mi na wszystko brakuje. Podoba mi sie twoja szarusia!! Moj fioletowy lezy w szafie... i chyba jeszcze polezy ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Orange, odpadłam, cudne robótki, zazdroszczę jak nie wiem co :) Trzymam kciuki za problemy, tzn. za ich szybkie zniknięcie z horyzontu. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  10. No szaraczek bardzo wdzięczny i praktyczny :)Oj widać ,że nie leniuchujesz!!!Miłego dziergania

    OdpowiedzUsuń
  11. hm, no jest tego, jest...problem w tym, że jak się chwyta 10 srok za ogon, znaczy robótek za nitki, to idzie TAAAAAK WOOOOOOLNOOOOOO...

    OdpowiedzUsuń