oj, udało się nam spotkanie!
choroba zwana włóczkozą pleni się bez opamiętania, i do Dyni przybyły dwie nowe "zarażone":) na spotkanie dotarła szczęśliwa trzynastka. Geesje robiła dokumentację foto, i mam nadzieję, że gdzieś opublikuje stosiki włóczek, piękne dzianiny, którymi dziewiarki się chwaliły (a było czym!), bieżące robótki (właściwie każda coś dziubała...).
4 czerwca w Dyni o 13 - nie może Was zabraknąć!.
robótkowo - dzieje się, oj, dzieje. może w końcu uda mi się na moment dopaść do domowego komputera i ściągnąć zdjęcia...ponieważ mam za mało rozgrzebanych robótek w różnym stadium żywota, postanowiłam podjąć wyzwanie.
w końcu ta włóczka (ta z lewej;)) czekała równy rok, a ten wzór - niemal dwa lata. aż w końcu trafiły na siebie...już chwilę temu próbowałam zacząć, ale wczytywałam się we wzór i trochę obawiałam. po czym sobotnie spotkanie mnie zmobilizowało (zobaczyłam, jak urosła Greta Bernadki), i stwierdziłam, że muszę mieć ten szal do kiecki na wesele, na które idziemy 11 czerwca.
wystartowałam w niedzielę, dziergałam ok. 7 godzin, wczoraj kolejne 4, i mam mniej więcej 1/5 szala. tempo niezłe, ale moje oczy wysiadają od śledzenia non stop kartki z wzorem na zmianę z oczkami na drucie, więc na pewno będzie wolniej przybywać, bo oczy bolą.
w trakcie pracy wyszło, że oczywiście nie taki diabeu był straszny, i sam wzór oczywiście skomplikowany nie jest (tym bardziej, że rzędy parzyste i nieparzyste przerabia się na prawo, a w całym wzorze jest 5 rodzajów oczek - prawe, dwa razem na prawo, trzy razem na prawo, narzut i prawe przekręcone ), niemniej przydaje się trochę doświadczenia w ażurach, bo wzór nie jest pamięciowy, i trzeba się bardzo pilnować, żeby nie pruć! dlatego ja liczę sobie każde oczko w każdym rzędzie, bo raz musiałam spruć pół rządka, i szlag mnie trafiał... poza tym włóczka jest tak cienka, że nie ma lekko (119 oczek po ściśnięciu mieści się na 1/3 druta Addi Lace w rozmiarze 3,5).
po drodze pozamawiałam jakieś włóczki, a czeka jeszcze na wybór i skompletowanie koszyk imieninowy. będą zdjęcia, obiecuję!
a tymczasem zmykam, jeszcze chwilkę popracować;)
update z wieczora, czyli - stan robót:
a więc (bęc):
po pierwsze: jeszcze zimowy sweter z Felted Tweedu Rowana (projekt własny!):
po drugie: chiton:
po trzecie: Greta Garbo Kiri 2, inspirowana tym wykonaniem Basi:
po czwarte: moje paislejki;):
to tyle, paa!
choroba zwana włóczkozą pleni się bez opamiętania, i do Dyni przybyły dwie nowe "zarażone":) na spotkanie dotarła szczęśliwa trzynastka. Geesje robiła dokumentację foto, i mam nadzieję, że gdzieś opublikuje stosiki włóczek, piękne dzianiny, którymi dziewiarki się chwaliły (a było czym!), bieżące robótki (właściwie każda coś dziubała...).
4 czerwca w Dyni o 13 - nie może Was zabraknąć!.
robótkowo - dzieje się, oj, dzieje. może w końcu uda mi się na moment dopaść do domowego komputera i ściągnąć zdjęcia...ponieważ mam za mało rozgrzebanych robótek w różnym stadium żywota, postanowiłam podjąć wyzwanie.
w końcu ta włóczka (ta z lewej;)) czekała równy rok, a ten wzór - niemal dwa lata. aż w końcu trafiły na siebie...już chwilę temu próbowałam zacząć, ale wczytywałam się we wzór i trochę obawiałam. po czym sobotnie spotkanie mnie zmobilizowało (zobaczyłam, jak urosła Greta Bernadki), i stwierdziłam, że muszę mieć ten szal do kiecki na wesele, na które idziemy 11 czerwca.
wystartowałam w niedzielę, dziergałam ok. 7 godzin, wczoraj kolejne 4, i mam mniej więcej 1/5 szala. tempo niezłe, ale moje oczy wysiadają od śledzenia non stop kartki z wzorem na zmianę z oczkami na drucie, więc na pewno będzie wolniej przybywać, bo oczy bolą.
w trakcie pracy wyszło, że oczywiście nie taki diabeu był straszny, i sam wzór oczywiście skomplikowany nie jest (tym bardziej, że rzędy parzyste i nieparzyste przerabia się na prawo, a w całym wzorze jest 5 rodzajów oczek - prawe, dwa razem na prawo, trzy razem na prawo, narzut i prawe przekręcone ), niemniej przydaje się trochę doświadczenia w ażurach, bo wzór nie jest pamięciowy, i trzeba się bardzo pilnować, żeby nie pruć! dlatego ja liczę sobie każde oczko w każdym rzędzie, bo raz musiałam spruć pół rządka, i szlag mnie trafiał... poza tym włóczka jest tak cienka, że nie ma lekko (119 oczek po ściśnięciu mieści się na 1/3 druta Addi Lace w rozmiarze 3,5).
po drodze pozamawiałam jakieś włóczki, a czeka jeszcze na wybór i skompletowanie koszyk imieninowy. będą zdjęcia, obiecuję!
a tymczasem zmykam, jeszcze chwilkę popracować;)
update z wieczora, czyli - stan robót:
a więc (bęc):
po pierwsze: jeszcze zimowy sweter z Felted Tweedu Rowana (projekt własny!):
po drugie: chiton:
po trzecie: Greta Garbo Kiri 2, inspirowana tym wykonaniem Basi:
po czwarte: moje paislejki;):
to tyle, paa!
Dużo tego!!!Ale za to jaka różnorodność pomysłów :) Czekam na finish :)
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo,że tym razem dotarłam na ten "sabat" :)no i widzę, że na drutach dzieje się, oj dzieje... :)
OdpowiedzUsuńwitam,piekne cudeńka tworzysz,ja też mam takie robótki ,które czekają bardzo długo na dokończenie http://cudenkabasi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOdpaliłaś z grubej rury, że się tak wyrażę :)
OdpowiedzUsuńSame wspaniałości!
Pozdrawiam!