coby tamten post nie wisiał dalej i nie straszył.
dziękuję Wam wszystkim bardzo za to, że tu jesteście ze mną, że dajecie głos, że myślicie, modlicie się z nami, dobrze jest Was mieć!
w temacie - konsultujemy, pierwsze rozmowy dają nadzieję, że obędzie się bez operacji, czego się najbardziej obawiałam. zobaczymy, czy rozmowy kolejne potwierdzą.
próbuję się więc nie denerwować, bo bezsenność spowodowana nerwami życia nie ułatwia.
a w temacie głównym bloga - skończyłam chustę na wesele sobotnie - miały być wczoraj zdjęcia, ale przyszłam z pracy i zaległam pod kołdrą, z koszmarnym bólem gardła, płynącym katarem i ogólną niemocą życiową - mam nadzieję, że to się zwinie, nie rozwinie, bo w takim stanie nie widzę tej soboty w dobrym świetle (ciężko jeść, pić, tańczyć, kiedy ledwie ręce podnoszę do góry).
oczywiście nie mogę skończyć nic następnego, tylko trzeba zapchać "dziurę" po skończonej chuście i zacząć coś nowego, prawda? do roboty poszła więc mieszanka popielatego merino/silk od Marty i Malabrigo Sock z e-dziewiarki w kolorze aquas. robię drobne paseczki, prosty kardigan wzorowany na Garter Yoke Cardigan. dziergam go wg mojej własnej rozpiski, którą robiłam dla Vivienne - dodałam tylko kilkanaście oczek - po pierwsze to sweterek rozpinany - a więc oczka na plisę, a po drugie - nawierzchni, więc musi być deczko luźniejszy, niż Viv. zapowiada się pięknie, zdjęcia będą, może nawet dziś, bo obiecałam sobie NIE SPAĆ po południu (bo później nie śpię w nocy nic a nic, i rano jestem martfa:/).
a teraz wracam podnosić PKB...
dziękuję Wam wszystkim bardzo za to, że tu jesteście ze mną, że dajecie głos, że myślicie, modlicie się z nami, dobrze jest Was mieć!
w temacie - konsultujemy, pierwsze rozmowy dają nadzieję, że obędzie się bez operacji, czego się najbardziej obawiałam. zobaczymy, czy rozmowy kolejne potwierdzą.
próbuję się więc nie denerwować, bo bezsenność spowodowana nerwami życia nie ułatwia.
a w temacie głównym bloga - skończyłam chustę na wesele sobotnie - miały być wczoraj zdjęcia, ale przyszłam z pracy i zaległam pod kołdrą, z koszmarnym bólem gardła, płynącym katarem i ogólną niemocą życiową - mam nadzieję, że to się zwinie, nie rozwinie, bo w takim stanie nie widzę tej soboty w dobrym świetle (ciężko jeść, pić, tańczyć, kiedy ledwie ręce podnoszę do góry).
oczywiście nie mogę skończyć nic następnego, tylko trzeba zapchać "dziurę" po skończonej chuście i zacząć coś nowego, prawda? do roboty poszła więc mieszanka popielatego merino/silk od Marty i Malabrigo Sock z e-dziewiarki w kolorze aquas. robię drobne paseczki, prosty kardigan wzorowany na Garter Yoke Cardigan. dziergam go wg mojej własnej rozpiski, którą robiłam dla Vivienne - dodałam tylko kilkanaście oczek - po pierwsze to sweterek rozpinany - a więc oczka na plisę, a po drugie - nawierzchni, więc musi być deczko luźniejszy, niż Viv. zapowiada się pięknie, zdjęcia będą, może nawet dziś, bo obiecałam sobie NIE SPAĆ po południu (bo później nie śpię w nocy nic a nic, i rano jestem martfa:/).
a teraz wracam podnosić PKB...
Dobrze, ze jest jakieś światełko w tunelu i że dajesz znaka, bo sie bardzo martwiłam.
OdpowiedzUsuńCzasem strach ma wielkie oczy a finał jest zaskakująco pozytywny.
Nie wiem o co chodzi dokładnie, ale wiem, co mówię - co przeszłam z mężem - nowotworowcem, to moje.
jak coś, to pisz:*
i ja też przeżyłam swoje ze swoim ślubnym nowotworowcem :) I też na początku było mnóstwo strachu, płaczu, a teraz (odpukać!) od ponad 2 lat jest spokój i mąż jest okazem zdrowia.
OdpowiedzUsuńPozytywne myślenie to podstawa-przesyłam tego Ci mnóstwo :)
I dzięki za metodę luźnego zakańczania oczek-wypróbowałam ;)
trzymam kciuki, musi być dobrze!!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dziewczyny, dzięki za dawkę pozytywnego myślenia:):*
OdpowiedzUsuńja też wierzę, że będzie ok, i mam nadzieję, że pozostali lekarze oddalą ciężkie wizje.
takie wiadomości zawsze "walą obuchem w głowę", ważne, żeby się nie poddawać. staram się i dziękuję, że mnie w tym wspieracie:))
właśnie-nie wolno się poddawać! Coś, co wydaje się na pierwszy rzut oka wyrokiem, w ogólnym rozrachunku wcale nie musi nim być :)
OdpowiedzUsuńTyż jestem, pamiętam, myślę i zaglądam - trzymaj się mocno i oby wieści były jak najlepsze!
OdpowiedzUsuńa dziś rano o Tobie myślałam :)
OdpowiedzUsuńwykuruj się i hulaj w sobotę!
A to co Pomaranczko...nic nie wiem!
OdpowiedzUsuńTo może formalnie:- a pozwolenie (na pismie) na chorowanie to Waćpanna ma??
Jak nie, to już je kończyć !!
Pozdrawiam, zycząc dużo zdrowia.