proszę na mnie nie krzyczeć! tak, wiem... straszne, STRASZNE mam zaległości. ale - szczerze - nie miałam weny ani chęci na pisanie. a to, że piszę teraz, znaczy, że jest LEPIEJ. pod wieloma względami.
no więc, o czym to ja miałam...aha. zaległości. no tak.
więc - po pierwsze - nasze kolejne spotkanie robótkowe w Krakowie odbędzie się w sobotę, 27 sierpnia, o godzinie 13, standardowo w Dyni przy ul. Krupniczej. mam nadzieję, że wszyscy stawią się wypoczęci, opaleni, pełni sił na jesienne robótkowanie!
po drugie - w tak zwanym międzyczasie dziergałam, ciągle i dużo. skończyłam cztery robótki.
chiton:
paloma:
pucker:
i pączek. pączek nie ma jeszcze zdjęcia, bo skończyłam go wczoraj wieczorem, a dziś upał i parno, nie zrobię sobie tego i nie założę wełnianego poncza;) więc zdjęcia będą na dniach.
po trzecie - w międzyczasie byliśmy dwa razy na Mazowszu, a na Mazowszu jest duuuużo kwiatów i innych takich:
są też spacery ścieżkami przeszłości:
tę kapliczkę w środku Puszczy Kampinoskiej stawiał mój pradziadek:
a tu stał dom prababci i pradziadka:
a po czwarte: w Krakowie za to też bywają ładne niedziele (w lipcu całe dwie, w sierpniu póki co na ten weekend nie można narzekać):
jeśli ktoś ma ochotę na więcej zdjęć, to tradycyjnie zapraszam na z-drogi, gdzie będę uzupełniać...obiecuję.
no więc, o czym to ja miałam...aha. zaległości. no tak.
więc - po pierwsze - nasze kolejne spotkanie robótkowe w Krakowie odbędzie się w sobotę, 27 sierpnia, o godzinie 13, standardowo w Dyni przy ul. Krupniczej. mam nadzieję, że wszyscy stawią się wypoczęci, opaleni, pełni sił na jesienne robótkowanie!
po drugie - w tak zwanym międzyczasie dziergałam, ciągle i dużo. skończyłam cztery robótki.
chiton:
paloma:
pucker:
i pączek. pączek nie ma jeszcze zdjęcia, bo skończyłam go wczoraj wieczorem, a dziś upał i parno, nie zrobię sobie tego i nie założę wełnianego poncza;) więc zdjęcia będą na dniach.
po trzecie - w międzyczasie byliśmy dwa razy na Mazowszu, a na Mazowszu jest duuuużo kwiatów i innych takich:
są też spacery ścieżkami przeszłości:
tę kapliczkę w środku Puszczy Kampinoskiej stawiał mój pradziadek:
a tu stał dom prababci i pradziadka:
a po czwarte: w Krakowie za to też bywają ładne niedziele (w lipcu całe dwie, w sierpniu póki co na ten weekend nie można narzekać):
jeśli ktoś ma ochotę na więcej zdjęć, to tradycyjnie zapraszam na z-drogi, gdzie będę uzupełniać...obiecuję.
Och, chiton! W jakim pięknym kolorze! *^v^* Najbardziej mi się podoba ze wszystkich trzech. Też go mam w kolejce, ale już chyba nie zdążę tego lata, a nawet miałabym chyba włóczkę pod ręką.
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki, piękne kwiaty i świetne sweterki! Liczę na więcej ładnych, krakowskich niedziel :)
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie pracuś, kurcze, tyle prac! A jeszcze wszystkie piękne, tylko pozazdrościć i pogratulować :)
OdpowiedzUsuńpierwsza bluzeczka bardzo urocza :) aż sie prosi żeby łapać za druty i dziergać :)
OdpowiedzUsuńChiton rules!
OdpowiedzUsuńAch mieszkam na Mazowszu, w sumie niedaleko Puszczy Kampinoskiej, i to na skraju lasu, ale przyznaję się, że nie zawsze potrafię dostrzec piękno tutejszego krajobrazu. Piękne zdjęcia! Bluzeczki też piękne, wszystkie, ale kolor pierwszej najbardziej przyciągnął mój wzrok. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRobótki bardzo fajne zwłaszcza chiton. Kwiaty zachwycające, a zdjęcia super Ci wyszły. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOrange dobrze jesteś znów. Czekam na kolejne dziewiarskie wyczyny.Chciałabym dotrzeć na spotkanie robótkowe, może będę w tym czasie w Krakowie (który uwielbiam). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję Wam:)
OdpowiedzUsuńBrahdelt - to jest robótka baaardzo relaksacyjna, dzierganie bez patrzenia zupełnie, spróbuj, może zdążysz :)
Samosiu, w jakiej okolicy mieszkasz? ja pochodzę z Sochaczewa, a mój tata urodził się w Karolinowie, w samym środku puszczy...
Aniu, mam nadzieję, że uda Ci się pojawić, spróbuj! fajnie by było poznać się osobiście:)
A mi najbardziej podoba się Twój Pucker, cacko!
OdpowiedzUsuńpierwsza górą!!!
OdpowiedzUsuńdobrze, że jest lepiej :)
Kochana wrzucaj więcej fotek tych ciuszków ,bo przyjrzeć się ciężko na tych pojedynczych A śliczne!!!!A kwiaty wspaniałe i fotki bardzo ładne!!!
OdpowiedzUsuńzeby głos mazowsza był jednobrzmiący - krzyczę za Brahdelt - chiton rządzi, chociaż pozostałe nie poddały się łatwo:))
OdpowiedzUsuńbardzo, ale to bardzo mi miło, ze podobało Ci się u nas:)
i w tym miejscu muszę się pochwalic - przykładałam rękę do dobrostanu Puszczy , sadząc ileśtamset drzewek w otulinie parku;)
Zgubiłam Cię, ale nadrabiam:)
OdpowiedzUsuńWszystkie ładne, co do jednego, ale... ja na pączka czekam:)
No takie zboczenie:D