środa, 5 maja 2010

36.

dziś bez zdjęć robótkowych, zapomniałam przed weekendem ściągnąć zdjęcia z aparatu, a po weekendzie są już nieaktualne, bo cośtam podłubałam. mam jedną połówkę przodu Victorii, druga się robi. tę pierwszą będę musiała nieznacznie przerobić - a właściwie tylko listwę guzikową, bo po pierwsze potrzebuję czwartego guzika jednak, a po drugie za luźno zamknęłam oczka, i listwa "falbankuje", a nie powinna.

dotarły do mnie w końcu niteczki od Myszopticy, śliczne są:) muszę obmyślić dla nic odpowiednie projekty, bo oczywiście kupowałam na zasadzie "ale super, coś z nich zrobię". COŚ;)

biskupi obłęd z poprzedniego postu już (mam nadzieję) leci przez ocean, i niech się wulkan nie waży znów prychać, czy wulkan mnie słyszy??!! jako prezent imieninowy leci, na szczęście.

a krajowo też leci - Sonata, jedna od Małgosi, a trzy prosto z Aniluxu. oprócz fioletu jeszcze laguna (czyli toto turkusowo-morskie, które bywało jakiś czas temu, a potem wyszło na amen), oraz "jakby ugotowany buraczek" - kupiłam całkowicie w ciemno, bo mi się opis pani ze sklepu aniluxowego spodobał;)


a ja dziś mam taki dzień, że najchętniej bym sobie wlazła pod kocyk włącznie z głową, i słuchała na zmianę Noir Desir i Joy Division. i oglądała zdjęcia z Prowansji.
mogłabym tam mieszkać. mieć kamienny domek z okiennicami, niewielką winnicę i mnóstwo zwierząt. oraz czasu na robótkowanie wszelakie.

2 komentarze:

  1. Gdzie się kupuje Sonatę prosto z Aniluxu? Też mam zapotrzebowanie na fiolety. ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  2. Brahdelt, piszę Ci maila:)

    OdpowiedzUsuń