żadnych nowych zdjęć nie zrobiłam, chociaż robótki się posuwają do przodu - morskie falujące ma już korpus i jeden rękawek, jeszcze drugi, kołnierz i wykończenia. przede wszystkim muszę to porządnie wyprasować, i masa zszywania przede mną. dlatego podejmuję wyzwanie Brahdelt i przyznam się do grzechów:) oraz do tego, z czego jestem dumna. zacznę od "błędów":)
pierwszy będzie tęczowy "nietoperz".
kolorystycznie jest rewelacyjny, bardzo mi się podobają te tęczowe przejścia, w sam raz na rozweselenie zimowej aury. ale coś mi tu nie wyszło, i ramiona sterczą idiotycznie, a że przód jest "wrabiany" do tyłu, to nawet nie mogę odpruć i choćby przedłużyć rękawków, żeby tak głupio nie odstawały. dlatego w wolnej chwili pójdzie do sprucia (kiedy to będzie...)
kolejny - to warkoczowy "ocieplacz", który zrobiłam trochę za szczupły, a że spodobał się drobniejszej koleżance, to poszedł w dobre ręce i jest użytkowany:
bardzo ciepły sweter z Azteki Katii. niby wszyscy chwalą włóczkę, a ja byłam kompletnie niezadowolona - mechaciła mi się w rękach, paskudnie. poza tym sweterek zrobiłam trochę przykrótki, ale z powodu tego mechacenia nie chciało mi się pruć i dorabiać. miałam go na sobie raz, spełnił funkcję, bo mocno grzał. leży w szafie, ale pewnie go wyrzucę, bo włóczka nie nadaje się do przerobienia. (mam to zdjęcie tylko w kawałkach, i tak go zeszyłam - jeszcze wtedy nie bywałam na forum ani na blogach robótkowych - nie wiedziałam, że należałoby zblokować;))
paskudny clapotis - nie cierpię takich melanży! nie wiem zupełnie, skąd mi przyszedł do głowy pomysł zrobienia clapotisa z melanżu, i to na dodatek w takich kolorach!! (a tu jeszcze jakieś wstrętne zdjęcie, jedyne, jakie mam. szczerze mówiąc, nie pamiętam, co się z tym szalem stało - chyba dałam mamie koleżanki. właśnie - muszę sobie zrobić clapotisa! koniecznie!).
to chyba tyle. po tych kilku porażkach zaczęłam uważniej dobierać wzory i włóczki, bo trochę szkoda czasu na takie pomyłki...
zatem teraz będzie to, co lubię, noszę, używam na bieżąco, albo rzadziej, jeśli np. nie pasuje na każdą okazję. ale jestem z tych wytworów bardzo zadowolona i na pewno nie oddam:) :
po pierwsze, dwa zimowe swetry - norweg z Dropsa i Dusty od Kim.
oba nosiłam właściwie non stop od momentu zrobienia (a norweg to już w ogóle ratował mnie w tę mroźną zimę!! jest ciepły i mięciutki).
to jest tunika z rękawami 3/4, którą zrobiłam ubiegłej zimy - też noszona często, ale muszę jej dorobić długi rękaw, ponieważ w założeniu ma być zimowa, a zimą najbardziej marzną mi ręce! nie wiem, skąd mi przyszedł do głowy pomysł rękawów 3/4, bo generalnie za nimi nie przepadam (aha, już wiem. wtedy miałam ograniczoną ilość szarej chainette, stąd taka decyzja):
Jasmine:
zrobiona z Sonaty, bardzo przyjemna w noszeniu. nie dalej jak wczoraj miałam ją na sobie.
kamizelka z Noro, na wzór szalika Jareda z Brooklyntweed. ciepła i cudna.
mini-clapotis z Noro.
zostało mi po kawałku z każdego motka i tak udało mi się skomponować, że nie widać za bardzo, gdzie motki były łączone. bardzo ciepły i ładny.
no i oba szale - Szeherezada i Lazurowe Wybrzeże.
oczywiście nie noszę ich codziennie, ale oba uwielbiam i jestem z nich bardzo zadowolona.
oprócz tego jest jeszcze kilka krzyżykowych wyszywanek i innej działalności rękodzielniczej, ale o tym to może kiedyś;)
Trzy zające
1 tydzień temu
Ja też nie lubię takich melanży... za to ostatnie dwie chusty przepiękne, chyba nosiłabym je caaaały czas! *^v^*
OdpowiedzUsuńZ jakiej włóczki robiłaś Norwega?
Podziwiam szale, ale zaniemówiłam na widok kamizelki z Noro. Mam nadzieję, że podpowiesz to i owo, gdy dojrzeję (jeśli dojrzeję - bo nie robię dla siebie!) w sprawie kamizelki.Inne ciuszki tez ładne.Na rękawek mam sposób, ale to dłuższe wyjaśnianie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNooo, Ten tęczowy boski ! Ta tunika, boska, (ta z Chainette, sam mam sweter z tej włóczki, jest bombowa ! )
OdpowiedzUsuńPS: Ten Aztecowy, mnie zaintrygował, az tak sie zmechaciła? nie wierzę... może i w tymn wypadku, stopień, mechacenia, zależy od koloru ;)
OdpowiedzUsuńBrahdelt, właściwie, to mogłabym - te szale pasują nie tylko do eleganckich ubrań - a ja do pracy chodzę w dżinsach i podkoszulkach;) może spróbuję. Norwega robiłam z Limy Bergere de France - 100% wełny, a w ogóle nie gryzie, za to grzeje!
OdpowiedzUsuńTkaitko, pewnie, że podpowiem:) a rękawkom muszę tylko spruć ściągacz i pociągnąć gładkimi oczkami:)
Przemku, z Chainette jest i tunika, i Dusty - bo się bardzo polubiłyśmy i pewnie na kolejny sezon zimowy zakupię jakiś inny kolor, bo ileż można szarości?? (ja mogę wiele:D).
wiesz...być może to kolor, bo robiłam później wstawki do innego swetra z zielonej, i miała się znacznie lepiej.
Piekny przeglad .Jak sie robi z glowa to sie pozniej nosi , ja niestety az tak dobrze sie nie mam
OdpowiedzUsuńA widzisz... Chainette, jest bardzo przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńAle coś z produkcją ponoć słabo...
Widzisz, kolory też czasem winia ;) heh