niedziela, 26 września 2010

68.

dziś będzie kulinarnie, bo świeżutka bluzeczka właśnie się blokuje. mam nadzieję, że jutro będę mogła zaprezentować ją w całości.

przywiozłam z Mazowsza dary wsi, między innymi - wielgachną dynię. tak wielką, że musiałam przerobić ją na coś jeszcze, poza zupą. pomyślałam o przetworach mojej Babci, która marynuje wszystko, co się da:)
do kompletu dokupiłam gruszki, żeby dynia nie czuła się samotna.

i tak o:

poniżej - przepis na powyżej:

1. marynowane gruszki korzenne

2 kg gruszek (gatunek raczej bez znaczenia; ważne, żeby owoce nie były zbyt mocno dojrzałe, niemal rozpadające się - ale nie powinny być całkiem zielone. muszą być już słodkie, ale jeszcze dość jędrne)
.

zalewa:
6 szklanek wody

3/4 szklanki octu spirytusowego 10%

4-5 czubatych łyżek cukru
ok. 10 cm kawałek cynamonu (połamany na mniejsze kawałki - żeby móc później umieścić je w słoikach)

łyżka goździków

kilka ziaren ziela angielskiego

2 listki laurowe


gruszki obieramy, dzielimy na ćwiartki, wydrążamy gniazda nasienne.

wodę i ocet wlewamy do garnka, wrzucamy przyprawy, doprowadzamy do wrzenia. gotujemy ok. 15 minut.

do gotującej się zalewy wkładamy gruszki i gotujemy na bardzo małym ogniu nie dłużej niż 10 minut (w zależności od wielkości i stanu dojrzałości owoców). owoce muszą być szkliste, ale nie mogą się rozpadać.

ugotowane owoce razem z przyprawami przekładamy do wyparzonych słoików. zalewamy wrzącą zalewą. zakręcamy, ustawiamy do góry dnem do wystygnięcia.

nie pasteryzować.
palce lizać.
;)

2. dynia w occie


2 kg dojrzałej dyni


zalewa:
1,5 litra wody

1 szklanka octu

1 szklanka cukru

łyżka goździków

liść laurowy

kilka ziaren ziela angielskiego


dynię obieramy, wydrążamy i kroimy na kawałki ok. 1 cm.

składniki zalewy wlewamy (i wrzucamy) do garnka, doprowadzamy do wrzenia, gotujemy na niewielkim ogniu 15 minut. kawałki dyni wrzucamy do zalewy i gotujemy jeszcze ok. 15-20 minut, aż dynia zmięknie i stanie się szklista.
przekładamy kawałki dyni i przyprawy do słoików, zalewamy wrzącą zalewą. zakręcamy, i podobnie jak w przypadku gruszek, stawiamy do góry dnem do wystygnięcia.
nie trzeba pasteryzować.


obie marynaty są świetne do mięs, ale można wcinać saute (obawiam się, że gruszki, których zrobiłam niewiele, nie dotrwają do zimy...bo po trzech dniach zniknął już pierwszy słoiczek! no, chyba, że jutro podjadę na placyk...).


smacznego!

3 komentarze:

  1. O! właśnie takiego przepisu było mi trzeba!Jestem zielona jeśli chodzi o przetwory...Tylko skąd wezmę dynię, hmmm...Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy można tę dynię próbować? Bo właśnie zrobiłam i nie wiem, czy mi wyszła smaczna. ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  3. ja próbowałam gruszek po dwóch dniach, a dyni po trzech;-)

    OdpowiedzUsuń