w końcu przyszło słońce, i można było poczynić odpowiednią sesję.
wyszło tak:




więcej zdjęć - na Ravelry.
teraz proszę moją dietę, żeby z większym impetem spalała ten tłuszczyk, co tu i ówdzie wystaje, żebym mogła w pełni cieszyć się tym cudem, moim sreberkiem:)
nie chcecie wiedzieć, ile robótek mam aktualnie na drutach. ale wszystko ma sens i cel, bo rozgrzebane miałam trzy, potem wpadło zamówienie, a wczoraj się lekko wściekłam, bo po raz kolejny okazało się, że nie mam długiego, rozpinanego sweterka, który można zarzucić na podkoszulkę wiosną, latem, jesienią i zimą (mam tylko jeden długi, rozpinany sweter, na mrozy -20:/, oraz pasiaka, ale pasiak nie ma guzików, za to ma kaptur, przez co do bardziej eleganckich koszulek jednak nie pasuje), więc musiałam, po prostu musiałam zacząć coś właśnie takiego - i robiąc w szaleńczym tempie zrobiłam od góry niemal do pach. zatem mam dwa priorytety - zamówiona tunika i mój Szaraczek.
pędzę dziergać!




więcej zdjęć - na Ravelry.
teraz proszę moją dietę, żeby z większym impetem spalała ten tłuszczyk, co tu i ówdzie wystaje, żebym mogła w pełni cieszyć się tym cudem, moim sreberkiem:)
nie chcecie wiedzieć, ile robótek mam aktualnie na drutach. ale wszystko ma sens i cel, bo rozgrzebane miałam trzy, potem wpadło zamówienie, a wczoraj się lekko wściekłam, bo po raz kolejny okazało się, że nie mam długiego, rozpinanego sweterka, który można zarzucić na podkoszulkę wiosną, latem, jesienią i zimą (mam tylko jeden długi, rozpinany sweter, na mrozy -20:/, oraz pasiaka, ale pasiak nie ma guzików, za to ma kaptur, przez co do bardziej eleganckich koszulek jednak nie pasuje), więc musiałam, po prostu musiałam zacząć coś właśnie takiego - i robiąc w szaleńczym tempie zrobiłam od góry niemal do pach. zatem mam dwa priorytety - zamówiona tunika i mój Szaraczek.
pędzę dziergać!