wtorek, 3 maja 2011

97.

wiecie, co?
czasem jest tak, że człowiek pisuje sobie tu i ówdzie z różnymi ludziami z interneta, raz, drugi, trzeci i piąty, a potem nagle nadarza się okazja, żeby zamiast pisania zamienić kilka, kilkanaście, dziesiąt...słów na żywo.
i wiecie, co jest najpiękniejsze?
że są to ludzie, przy których człowiek nie czuje najmniejszego skrępowania, chociaż widzi ich po raz pierwszy, że gada się o wszystkim (no dobrze no, przecież wiadomo, że GŁÓWNIE o włóczkach;)), że się żałuje, że czas ucieka i trzeba wracać do domu.
Dorotko, Wiolu, dziękuję za wczorajszy wieczór!
mam nadzieję, że mimo odległości, nie było to jedyne spotkanie poza siecią:)


do miasta wróciła...właściwie to jesień, tak. 6 stopni, deszcz, leje deszcz, zacina. szaro, śpiąco. chwilowo zarzuciłam napoczętą bawełnianą bluzeczkę, i wzięłam się za wykańczanie plisy tweedowej Szarusi...jeszcze tylko golf i rękaw. a poważnie rozważam jako następne ponczko (bo przepis oczywiście został wczoraj od Doro wysępiony...co więcej, nawet sobie posiedziałam w takim jednym pięknym!). przejrzałam zasoby i już nawet wiem, z czego można by udziergać - odkryłam zapas jasnoszarego Ideala oraz masę kolorowych resztek, pozostałych po Pasiaku. tego gołębiego Ideala nabyłam kiedyś na allegro w śmiesznej cenie, resztek mam dużo, a pomysł jest taki, że kolorowe paski, pojedyncze, na jasnym tle, więc...
ale może jednak wiosna przyjdzie?

tymczasem uzupełniam hiszpańskie zdjęcia, kolejne notki będą się pojawiać, więc zapraszam:)





2 komentarze:

  1. Ależ psze bardzo, osobiście podziwiam samozaparcie w znoszeniu spartańskich warunków - mam nadzieję, że na zdrowiu nie ucierpiałyście!
    A to pisywanie w necie i przenoszenie znajomości do reala ma w sobie coś superowego - cieszę się, że nam się udało i że było tak... tak zwyczajnie (bo bez napięcia i zadęcia) i tak niezwyczajnie, bo przecież to było pierwsze nasze spotkanie.
    Powtórka z rozrywki będzie - Kraków kocham namiętnie i bywam, tyle że teraz to już poniżej tygodnia urlopu nie mam się co w nim pojawiać - Kraków stał mi się jeszcze bliższy, bo bliskich ludzi w nim coraz więcej!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Inko, ja tez tam byłam:) wszak mam bodajże najbliżej :) Nie dane mi było Was spotkać :)

    OdpowiedzUsuń