czwartek, 4 lutego 2010

8.

włóczki przyszli. naczytałam się u Myszopticy i nabyłam na eBayu tą włóczkę przemysłową. i przedwczoraj przyleciało prawie dwa kilo wełny jagnięcej z jedwabiem. jedna szmaragdowa z "tweedowym nalotem" - żółtym, niebieskim...kolorowym ogólnie, ale świetnie się wpasowującym. druga - jasnofioletowa, z troszkę jaśniejszą jedwabną przędzą.
nie mam kiedy zrobić zdjęć, pewnie dopiero w sobotę albo niedzielę, po egzaminie. na razie tylko linki: szmaragdowa i fioletowa.
rzeczywiście, wełny śmierdzą chemicznie, i są pokryte czymś, co zapewne w założeniu ma zapobiec spadaniu przędzy z maszyn czy też nadmiernemu ślizganiu się, bo włóczka stawia lekki opór drutom i sobie samej też - trzeba przerobić trochę, żeby się do tego przyzwyczaić, i żeby oczka wychodziły w miarę równe.
jak pisze Marta, tak naprawdę gotowa dzianina poukłada się dopiero po upraniu. oby!
póki co i tak nie mam za bardzo czasu na dłubanie, więc zrobiłam kilkadziesiąt rzędów i czekam na wolniejszą chwilę, żebym mogła bez wyrzutów sumienia usiąść i robić.
i jeszcze wyspać bym się chciała:)

Przemku, zahasłowałeś bloga? czy można się uśmiechnąć o dostęp?

2 komentarze:

  1. Ano, nie zahasłowałem :| Wp, to za mnie zrobiło... coś im się potentegociło, i poblokowali... napisałem do serwisu, zobaczymy :) Myślę, że odblokowanie to kwestia dni.

    Przędza kapitalna ! :) Ajjj...
    Ja czekam na swoje Noro... już mi się po nocach śni... no, gdyby nie Marta to nie byłoby noro :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaliczej te egzaminy szybciutko, na same piątki :) bo już się doczekać nie mogę kiedy tę szmaragdową na warsztat weźmiesz.
    Ten kolor zawsze działa mi na wyobraźnię. Również dlatego, że brzmi tak poetycko.
    Gałczyński też go lubił ;)

    OdpowiedzUsuń