ale póki co...oto trzyipółtony włóczek.
te "kłębuszki" mają po jedyne 900 g. i śmierdzą przeokrutnie:D ale da się to przeżyć, tylko co chwila chodzę myć ręce.kolory są piękne. ze szmaragdowej powstaje ten sam kardigan z Dropsa, który robiła Myszoptica, o taki. a jeśli wystarczy, to chciałabym zrobić Vivienne Kim H. na fioletową jeszcze nie mam pomysłu, ale na pewno coś wynajdę. tak, wiem, miałam robić letnie, ale czyż można się oprzeć?

a dla urozmaicenia - storczyki zakwitły:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, no :D Taka mała rzecz, a cieszy :D
OdpowiedzUsuńSuper ! :)
By było dobrze, gdyby na Vivienne zostało ;)
OdpowiedzUsuńPowiedź proszę, że jak storczyki zakwitają, to wiosna już za progiem, bo ja się na tym nie znam, ale nadzieję mam wielką, że tak jest :)
Storczyki cały rok kwitną i za to je kocham! Twoje bardzo ładne, ja mam zwykłe falenopsisy, ale i tak je bardzo lubię. Ciekawe jak wełna się zachowa po praniu. Gratuluję Norwega! Trafiłam jakoś tak przypadkiem, podoba mi się u Ciebie, pozdrawiam i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńJestem uwiedziony Twoim kunsztem w dłubaninach dziewczyńskich na drutach itp - to co czynisz jest imponujące. Nie można tego lekceważyć. Pare dni temu moją uwagę przykuła starsza samotna kobieta ( program w tv), która od dobrych paru lat dzierga na drutach swetry i je ofiarowuje potrzebujacym ubogim - narobiła tego w setki coś ponad 600 sztuk... cóż za piekielnie wielka praca. Zawsze można się zrealizować i być potrzebnym i żyć godnie dla innych...
OdpowiedzUsuń