wtorek, 6 lipca 2010

49. przerywnik.

bardzo, bardzo Wam dziękuję za życzenia:) spełniły się - było przyjemnie, słonecznie i w końcu odpoczęłam, choć przez chwilę.
koncerty były rewelacyjne, jednak formuła festiwalowa do mnie nie przemówiła (to był mój pierwszy tak duży festiwal, jeżdżę zazwyczaj na pojedyncze koncerty ulubionych wykonawców). na Openerze była masa przypadkowych osób, które przyjechały nie tylko, żeby posłuchać muzyki, ale hmm, często miałam wrażenie, że były to dzieciaki, które wyrwały się rodzicom, żeby poszaleć, upić się, brzydko mówiąc polansować. no cóż. ale muzycznie jestem zadowolona - kocham Eddiego Veddera:) i będę jeździć na wszystkie koncerty Pearl Jam w Polsce. poza tym - Massive Attack, Groove Armada - świetne do posłuchania, pobujania się. odkrycie - Matisyahu - ortodoksyjny Żyd, śpiewający po angielsku o swojej wierze i religii w rytmie reggae. Archive, które znam, bardzo lubię, i bawiłam się prześwietnie. poza tym - masa spotkań, tych planowanych i takich całkiem przypadkowych (wyobrażacie sobie - spotkać się przypadkowo wśród 60 tysięcy ludzi??).

a w Gdyni było słońce, słońce, duuużo słońca, niestety zatoka brudna, i już wakacyjne tłumy. ale ulica Mariacka w Gdańsku jak zawsze zachwyciła, mewy krzyczały od wschodu słońca - tak powinno być nad morzem:)

zabrałam ze sobą coś, co robię zawsze, kiedy nie chce mi się robić nic innego - zbieram w tym celu wszelkie resztki kordonka, przeszukuję allegro w celu wyszukania kolorowych "zestawów", i dłubię. w planie jest narzuta, taka 2x2,20 m. póki co jest...ja wiem? pół na pół metra może.
ale dłubię, i sprawia mi to ogromną przyjemność, kolory cieszą oczy, a sama robótka zupełnie nie jest wymagająca - jedyne, to w miarę odpowiednie dobieranie kolorów, chociaż specjalnie się tym nie przejmuję - ma być po prostu kolorowo! (dużo zdjęć, bo uwielbiam tę wariacką robotę:))


a ostatnio całkiem niespodziewanie jadłam...ŻABIE UDKA!! przygotowane w moim własnym domu, przez kolegę - kucharza z zamiłowania. na surowo wyglądają dość...ciekawie;) o tak (pomiędzy udkami pływa kalmar, który został nadziany warzywami z przyprawami, mnią):

a do żabich udek dodany był między innymi czosnek. taki mi się mikro - ząbeczek trafił:


11 komentarzy:

  1. Ach, jakie świetne pstrokate foty! i ten milion nitek do chowania...

    OdpowiedzUsuń
  2. nitki nie będą chowane:) specjalnie zostawiam takie długie, żeby się pałętały pod spodem. chyba bym dostała kota, jakbym miała to wszystko ślicznie zakańczać:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczna ta narzuta! oczu wprost nie mogę oderwać! ( w przeciwieństwie do surowych żab:[)
    Super kolorowa, ale w sposób nie słodki. To dość wygodne, zostawianie nitek, taka beztroska, no ekstra!

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamo :D Pled będzie boski ! ;)
    (ja się przymierzam do pledu...
    ale się zastawiam, pled czy płaszcz? :P w sumie... może to i to !)

    Żabie udka?... intrygująco to wygląda :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Pled już świetnie wygląda, ja też się przymierzam do takiego, ale czas pracy przy nim mnie przeraża ;)
    Wolę szybkie, kilkudniowe projekty, więc wymyśliłam że zrobię na razie pokrowiec na podusię -szybko i efektownie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. żabie udka były bardzo pyszne, szkoda tylko, że niewiele mięska na nich. smakują trochę jak kurczak, były w ziołach, obsmażane na masełku:)

    CU, szczególnie moja kot będzie zadowolona z tych nitek;)
    Przemku, i jedno, i drugie, czemu masz sobie żałować!
    Casado, a dla mnie to fajna "odskocznia" od wszystkiego, i od tych szybkich projektów właśnie, nie nudna, bo bardzo kolorowa, mimo, że wzorek ciągle ten sam...oczywiście pewnie nie dałabym rady robić jednym ciągiem od początku do końca, dlatego to już trwa i trwa...ale dobra jest w podróż właśnie, czy na oddech od wszystkiego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecudna narzuta! Przecudna!!!
    Podobną miała moja ciocia, istota niezwykle marudna. Wszyscy bardzo się dziwili, że ja tak do cioci lubię chodzić. A ja tam po to, by się sycić widokiem owej narzuty właśnie :)
    Żabusine udka wyglądają ...ponętnie ;D
    Za to kalmar taki beznamiętny ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Pled juz teraz wygląda wspaniale. Niby nie dobierasz kolorów, a wszystko ze sobą współgra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie tęczowe przejścia w robótkach na drutach.Na szydełku to też ślicznie wygląda.Ale skąd tyle reszteczek nazbierać?
    Kolega twierdzi, że Francuzi to z braku poczciwego mięsa wymyślili jedzenie "pełzająco-skaczących".Mieszka pod Paryżem od lat i powtarza staruśki dowcip, że z tego francuskiego jedzenia to on najbardziej lubi polskie schabowe.

    OdpowiedzUsuń
  10. O, i to jest sposób na spożytkowanie moich bawełnianych resztek w wielu kolorach! *^v^*
    Żabie udka to brzmi intrygująco, nie miałam jeszcze przyjemności spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Narzuta mnie po prostu zauroczyła, rzuciła na kolana. Jest rewelacyjna, aż mi dech zaparło!

    OdpowiedzUsuń