jest taka gierka: "goldmine". bardzo ją lubię, na odstresowanie, odmóżdżenie. "goldmine" to też nazwa koloru włóczki, mieszanki merino z jedwabiem, zakupionej kiedyś w sweetgeorgiayarns we wspólnych zakupach z Kath. od razu wiedziałam, że będzie Abrazo! do tego wpadłam na genialny pomysł, i wyszukałam w moich zasobach maleńkie, żółtawe kryształki -niemal właściwą ilość...miało być pięknie zrobiłam. i - no cóż - nie jestem zachwycona. kolor w robótce jest średni - melanż nie jest bardzo "melanżowaty" - ciemniejsza farba wygląda, jak plamki, zabrudzenia. koralików zabrakło równiutkie 52, na jeden rządek roboty, więc jest o jeden rządek mniej - ale tego akurat nie widać (cóż, mimo całej tej pracy związanej z wrabianiem - kryształków prawie nie widać - może przy odpowiednim świetle, w ruchu - będą iskrzyć, nie wiem). nie mówiąc już o tym, jak nierówno zrobiona jest gładka część...ale w ogóle przerabianie tej włóczki na drutach nr 5 to coś okropnego. w ogóle nie lubię robić na grubych drutach, rozmiary między 3 a 4 to moje ukochane. a jeszcze taka cienizna...no ale dobrze. jest, i najgorszy może nie jest. zrobię kiedyś ładniejszy...
Podsumowanie marca
1 dzień temu